Niegdyś na dawnej platformie „symbolika średniowiczna” wymieniłem kilka książek o średniowiecznej sybolice traktujących, wybierając ostatecznie pierwszą: Michel Pastoureau, Średniowieczna gra symboli, w serii: Horyzonty cywilizacji, Oficyna Naukowa, Warszawa 2006; jako najlepszą na początek rozważań. Przypomnę cytat z dawnego wpisu:
O tak zwanej symbolice średniowiecza - pojęcie niejasne i nadużywane - rzesze czytelników i studenci najczęściej dowiadują się z prac o charakterze propagandowym lub ezoterycznym, których autorzy, niefrasobliwie żonglując czasem i przestrzenią, sporządzają gorzej lub lepiej sprzedającą się mieszankę rycerstwa, alchemii, heraldyki, sakry królów, sztuki romańskiej, budowniczych katedr, wypraw krzyżowych, templariuszy, katarów, czarnych dziewic, świętego Graala itd. Takie dzieła odnoszą często rynkowy sukces z dużą krzywdą dla tematu i bardziej ambitnych czytelników oraz badaczy zainteresowanych problematyką symbolu

Zgadzam się z większością chyba myśli zawartych przez Michela Pastoureau we wstępie do książki. Kilka cytatów trafia szczególnie, tak jak ten powyższy. Wykazują olbrzymią przepaść między tym, co większość z nas uznaje za tłumaczenie symboliki średniowiecznej, a jej faktycznym znaczeniem dla człowieka w średniowieczu żyjącego. Przede wszystkim człowiek średniowieczny patrzył, myślał symbolami. Wszystko co obserwował znaczyło lub znaczyć mogło coś innego w istniejącym gdzieś ponad zwykłym, codziennym, tymczasowym, pozornym światem - świecie idealnym, ponadczasowym. Wszystko mogło stać się symbolem. Wszystko potencjalnie było sybolem, ukrytym symbolem. Należało go po prostu odkryć.
Słowo, kształt, kolor, materia, liczba, gest, zwierzę, roślina, a nawet osoba mogą zostać wyposażone w funkcję symboliczną i tym samym ewokować, przedstawiać lub znaczyć coś innego niż to, czym się wydają, lub tym, co pokazują. Egzegeza polaga na określeniu relacji między tym, co materialne, a tym, co niematerialne, i przeanalizowaniu jej w celu poznania ukrytej prawdy żywych istot i rzeczy. W średniowieczu wyjaśnianie i nauczanie polega przede wszystkim na wyszukiwaniu i odkrywaniu ukrytych znaczeń.
Przy tej okazji można zadać sobie pytanie - co dla człowieka w średniowieczu jest bardziej prawdziwe: obiekt, czy to, co on symbolizuje. Problem wyniknął przy rozważaniu o znanym średniowiecznym fakcie istnienia dziesiątek czy też setek kości piszczelowych jakiegoś popularnego świętego:
Symbol jest zawsze silniejszy i prawdziwszy niż rzeczywista osoba lub rzecz, którą reprezentuje, bo w średniowieczu prawda leży zawsze ponad rzeczywistością, na wyższym od niej poziomie. To, co prawdziwe, nie jest tym, co rzeczywiste.
Żeby rozważania nie wydały się zbyt proste:
...w symbolice średniowiecznej elementy znaczące (zwierzęta, kolory, liczby, itd.) podobnie jak słowa, nie mają znaczenia same w sobie, a ich sens zależy od kontekstu - mimo, że Pastoureau twierdzi, że w niektórych przypadkach będzie to stwierdzenie przesadne, to zaleca historykom wielką ostrożność w pochopnym wyciąganiu wniosków podczas badań. Inne wskazówki dla badaczy:
W świecie symboli wszystko jest kulturowe i powinno być badane w odniesieniu do danej społeczności, na danym etapie historii i w ściśle określonym kontekście. I jeszcze:
...w przypadku społeczności średniowiecznych nie można oddzielać symboliki od wrażliwości. W świecie symboli „sugerować” często znaczy więcej niż „mówić”, „odczuwać” - więcej niż „dowodzić”. Dlatego też nasza dzisiejsza analiza średniowiecznych symboli, zbyt mechaniczna i zbyt racjonalna, często bywa anachroniczna

opracowanie: Maciej Sałański

Written by: Szlak Templariuszy
Parent Category: Średniowiecze
Category: Symbolika średniowieczna