Pierścień. Spadek po ostatnim templariuszu - Jorge Molist

Kontynuacja dawnego działu "Recenzje książek i filmów"
Regulamin forum
Recenzje dotyczą książek i filmów powiązanych z tematyką Szlaku Templariuszy.
Prezentowane poglądy są własnością ich autorów i właściciele serwisu nie biorą za nie odpowiedzialności.
Niedopuszczalne jest jednak świadome użycie słów wulgarnych lub mających na celu obrazę innych.

Recenzje książek i filmów - to coś innego niż wypowiedź na platformie, forum czy czacie.
Tu potrzebna jest chwila na kilka przemyślanych zdań - podsumowanie wad i zalet.
Dlatego tutaj nie mogą pojawiać się wypowiedzi nie spełniające powyższego warunku, posty typu "nie zgadzam się" albo "też tak myślę".
Ogólnie rzecz ujmując błędne są posty nie będące właśnie recenzjami.
Z przykrością informujemy, że będą one usuwane lub przenoszone na odpowiednią platformę interaktywną.
maciej
Posty: 309
Rejestracja: 12 lut 2009, 15:15

Pierścień. Spadek po ostatnim templariuszu - Jorge Molist

Post autor: maciej »

okladka_22.jpg
okladka_22.jpg (6.54 KiB) Przejrzano 15328 razy
Pierścień. Spadek po ostatnim templariuszu
Jorge Molist
przekład: Janina Perlin
Wydawnictwo Philip Wilson
Warszawa 2005




Powieść historyczna? Wydawca określa książkę mianem nietypowej powieści historycznej, która z dzisiejszej perspektywy ukazuje tragiczny koniec zakonu templariuszy. Uważam, że jest to oczywista przesada, czyli chwyt marketingowy. Ani bowiem nie jest ona powieścią historyczną, ani tym bardziej nie wnika w tragiczny los templariuszy. Wykorzystani oni zostali tutaj jako przynęta na miliony czytelników ogarniętych popkulturową obsesją templariuszy. Równie dobrze autor zastąpić by ich mógł supertajnymi specsłużbami, radykalnymi bractwami religijnymi, zwariowanymi naukowcami czy tajemniczymi decydentami z Watykanu. Jest to po prostu rzecz o poszukiwaniu skarbu templariuszy, jako żywo przypominająca momentami naszego poczciwego Pana Samochodzika. Dzieje się w sferach wyższych, gdzie bogaci chcą być jeszcze bogatsi, ubierając swoje działania w filozoficzny płaszczyk poszukiwania drogi żywota. Wydawca zachęca czytelnika dwoma podchwytliwymi pytaniami. Czy istnieje związek miedzy zamachem na Twin Towers a oblężeniem Akki i czy Nowy Jork i Barcelona to bliskie czy odległe światy? Z wypiekami na twarzy przeczytałem całość dość szybko, może zbyt szybko, bo nie uzyskałem odpowiedzi na te pytania. Nie żałuję jednak. Gdy dotarłem do końca, natrafiłem na notkę biograficzną autora. Okazuje się, że jest on... biznesmenem! To mi wystarczyło, aby zrekonstruować proces myślowy prowadzący do pomysłu na kolejne przedsięwzięcie biznesowe. Weź nieskomplikowaną intrygę kryminalną (morderstwa mile widziane), dodaj sporą dawkę seksu z ewentualnymi elementami tradycyjnego romansu, posyp szczyptą paranolmalności, wplącz do tego hermetyczną sektę, do której oczywiście należą wszyscy, polej całość średniowiecznym sosem, wymieszaj i nie zapomnij, broń Boże, o templariuszach. Oni wszak byli, są i będą na wieki wśród nas. W efekcie otrzymasz bez wątpienia dzieło napędzające koniunkturę na opowieści o tajemnych mechanizmach rządzących historią i teraźniejszością, a przede wszystkim staniesz się właścicielem wielkiego skarbu. Na bankowym koncie. W samej Hiszpanii osiemnaście wydań! Nie piszę tego, aby potępić autora - biznesmena, absolutnie. Po prostu ukazuję prostą receptę na sukces, której tak często nam brakuje. Może warto z niej skorzystać, może warto wreszcie zapoznać czytelników z tajnym testamentem Bernarda von Everstein lub tragicznym losem templariusza Hildebrandta z Rurki, którego grób odkrył dr Kołosowski i oznaczył go numerem 58! Caput LVIII! A głowa Hildebrandta rozłupana ciosem zadanym przez wyklętego księcia Bogusława! Tajemnicze fluidy na terenie komandorii, błędni rycerze, rozpustni zakonnicy, zawistni proboszczowie, różdżkarze, wróżbici, fałszywi brodacze i szaleni naukowcy pałętający się po wykopaliskach w Rurce i Chwarszczanach! Jak dobrze pójdzie, to za rok polscy czytelnicy otrzymają fantastyczny prezent pod choinkę. Już ja się o to postaram. I w tym momencie muszę podziękować panu Jorge Molist za natchnienie, a może raczej za porządnego kopa. Każdą stronicą swej powieści krzyczy do mnie: weź się wreszcie do cholery Beniamin za jakąś pracę! Skarby czekają!


autor recenzji: Beniamin
ODPOWIEDZ